Kilka dni temu spotkałem się z naszym głównym technologiem usług porządkowych, by omówić treść niniejszego artykułu. Zauważyliśmy, że okres pandemii w sposób wyjątkowy umożliwił nam dostrzeżenie szeregu rzeczy i zjawisk, o których nie mieliśmy okazji nigdy wcześniej rozmawiać. W pewnym sensie zostaliśmy skazani na współpracę, dzięki czemu nastąpiła nie tylko wymiana myśli, obserwacji i pomysłów, ale przede wszystkim ta uwolniona przez nas wiedza interferowała ze sobą, przybierając imponujące rozmiary.
Chyba po raz pierwszy te dwie pozornie bardzo różniące się od siebie usługi w nieruchomościach spotkały się ze sobą tak skutecznie, przenikając się na różnych etapach. W świecie otoczonym automatyką, z wyrafinowanymi technologiami i chemią z górnej półki musieliśmy nagle wszyscy wrócić do podstaw. Sięgnąć do rozwiązań prostych i sprawdzonych, niejednokrotnie odwołując się do podstaw chemii przemysłowej czy procesów fizycznych pamiętanych jeszcze z czasów edukacji. Dlaczego? To proste. Wśród wyrafinowanych systemów, z jakimi spotykamy się na co dzień, żaden z ich projektantów nie przewidział istnienia zagrożeń od tak banalnej biomaszyny z pogranicza materii ożywionej i martwej jak wirus.
Wszechobecna tymczasowość
W informatyce jakiś czas temu sformułowano prawo Moore’a. Mówi ono o wykładniczym zwiększaniu się w czasie mocy obliczeniowej procesorów i jest do pewnego stopnia powodem tymczasowości wszystkich otaczających nas rozwiązań. To, co do niedawna było jeszcze szczytem technicznych możliwości, wraz ze zwiększającą się mocą obliczeniową procesorów, bardziej wyrafinowanych aplikacji czy w końcu większej kontroli nad urządzeniami odchodzi niepostrzeżenie w niepamięć. Pościg za nowością oraz jego pozytywne skutki gospodarcze wywarł presję nie tylko na informatykę, ale na wszystkie gałęzie pokrewne. Dziś często prościej i pozornie taniej jest dokonać wymiany jakiegoś elementu, niż go remontować. Cykl życia urządzeń czy elementów wykończeniowych policzony jest w taki sposób, że można w dość prosty sposób ustalić jego średni czas życia. Głównym celem zarówno usług porządkowych, jak i technicznych jest wydłużanie ich życia i redukcja kosztów utrzymania w czasie.
Wizja producenta
W okresie pandemii jednym z ogromnych wyzwań stojących przed firmami dostarczającymi środki dezynfekcyjne było określenie ich wpływu na zastosowane w wykończeniach materiały. Środki czystości oparte na mieszaninach alkoholi mogły powodować nieodwracalne uszkodzenia, będące skutkiem pojawiających się w wyniku ich działania niechcianych reakcji chemicznych. W większości instrukcji eksploatacji wykonawcy lub dostawcy wskazują jeden produkt lub grupę produktów przeznaczonych do zachowania czystości powierzchni. Większość środków wykazujących agresywne działanie (a do takich zaliczyć można praktycznie wszystkie alkohole) nie została we wspomnianych instrukcjach opisana lub wskazano je wręcz jako niedopuszczone przez producenta.
O ile w takich sytuacjach najbezpieczniejszą metodą okazało się ozonowanie, którego działanie ma charakter powierzchniowy, o tyle w przypadku części wyposażenia wymagane były zawsze próby związane z dopasowaniem właściwego preparatu. Istotne dla ich skuteczności są tu parametry takie jak czas ekspozycji, zastosowane rozwiązania dodatkowe jak srebro koloidalne czy tlenki metali wykazujące działanie dezynfekcyjne.
Wizja producenta określa jedynie punktowo zastosowanie preparatów, my jednak obsługujemy całe nieruchomości, gdzie ilość wymagań jest ogromna. Często też wewnętrznie sprzeczna ze sobą, jak środki czystości do wykładzin, tapicerki czy w końcu systemów wentylacyjnych. Nie istnieje jeden cudowny środek i potrzebny jest system.
Technologia
Czystość, podobnie jak higiena osobista, nie jest naszym obowiązkiem, a raczej elementem i najsurowszym recenzentem naszej kultury. Dotyczy to nie tylko pracowników usług porządkowych, ale także obsługi technicznej. Obiekty, w których pracujemy, to żyjące organizmy, na które składają się nie tylko przestrzenie przeznaczone do przebywania ludzi, ale również (a może i w szczególności) systemy gwarantujące im niezbędne warunki pracy.
Myślenie holistyczne o nieruchomości zmusza do planowania działań w sposób łączony – zarówno w przestrzeni biurowej, jak i dla systemów wentylacji. W wielu obiektach systemy te działają w oparciu o proces częściowego odzysku powietrza (tzw. recyrkulacja), dzięki czemu część powietrza wyciąganego z biur mieszana jest z powietrzem świeżym i dostarczana ponownie do biura. Wszelkie działania mające na celu dezynfekcję powierzchni bez uwzględnienia zagrożeń mikrobiologicznych w wentylacji mają więc obniżoną skuteczność działania. Badania Uniwersytetu Hubei oraz późniejsze opracowania trzech amerykańskich uniwersytetów badających czas, w jakim wirus SARS-CoV-2 pozostaje aktywny, wskazywały, że na powierzchniach ze stali kwasoodpornej wirus może pozostawać aktywny przez ponad tydzień. Logika nakazuje myśleć, że ozonowanie czy zamgławianie takich powierzchni bez uwzględnienia działań po stronie systemu wentylacji nie jest w stanie usunąć potencjalnego źródła infekcji. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku części systemów wyposażonych w odzysk ciepła w postaci rekuperatorów, gdzie powierzchnia wymiennika może być źródłem przenoszenia patogenów. Urządzenia te w trakcie konserwacji każdorazowo są dezynfekowane przy użyciu środków biobójczych. Tu warto zwrócić uwagę na to, czy w zakresie działania tych preparatów certyfikat wskazuje na działanie wirusobójcze. Dla skuteczności i efektywności czynności dezynfekcyjne powierzchni biurowych powinny być więc wykonywane każdorazowo w koordynacji ze służbami technicznymi.
Jednym z rozwiązań stosowanych przez nas dość powszechnie w przestrzeniach klientów był ozon, czyli alotropowa, wysoce reaktywna forma cząsteczkowa tlenu. Wybraliśmy ją głównie ze względu na elastyczność zastosowania oraz jego bardzo wysoką skuteczność w zwalczaniu wirusów, zarodników grzybów oraz wszelkich bakterii. Zastosowanie gazu, który ulega szybkiej degradacji, do dezynfekcji powierzchni rozwiązuje nie tylko problem z penetracją takich powierzchni jak osłonięte materiałową tapicerką siedziska (zainteresowanym polecam zajrzeć pod element obicia tapicerskiego zwykłego fotela, gdzie możemy odnaleźć materię wszelkiego pochodzenia, także biologicznego ze śladową ilością krwi włącznie), ale również swoboda stosowania w miejscach, gdzie odczynniki chemiczne bazujące na alkoholach mogłyby wejść w niepożądane reakcje z papierem, tapicerką czy wykładzinami. Ozonatory mają również ciekawe zastosowanie w systemach wentylacji – zakres działania ozonu w stosunku do grzybów i bakterii został dobrze przebadany i udowodniony oraz wspierany jest przez szereg autorytetów naukowych w Polsce. Wykorzystanie ozonu w konserwacji systemów wentylacji jest jednym z osiągnięć okresu pandemii oraz wskazuje kierunek do wytyczania nowych standardów.
Myślenie o dezynfekcji powierzchni oraz zapewnieniu prawidłowych warunków mikrobiologicznych to cała paleta dostępnych rozwiązań. Prócz ozonu mamy do dyspozycji środki działające powierzchniowo, biocydy, lampy UV czy jeszcze sporadycznie spotykane elektrofiltry. Na styku branży czystości oraz utrzymania technicznego dobór prawidłowych i ekonomicznie uzasadnionych metod jest w stanie zagwarantować nie tylko pożądany efekt, ale znaczące podniesienie standardu utrzymania powierzchni najemcy.
Myślenie przez odwrotność
Systemy wentylacji z uwagi na zagrożenia mikrobiologiczne są szczególnie wrażliwym punktem dla obsługi technicznej. Niezachowanie standardów utrzymania wpływa na alergie, infekcje, absencję w pracy oraz samą jej efektywność. Przez fakt, że oddychamy, każdego dnia nasz organizm walczy z ogromną ilością patogenów znajdujących się w środowisku. Nauczyliśmy się myśleć o mikrobiologii w biurze, myśląc w kategoriach granicy, gdzie przekroczenie dopiero jakiejś cienkiej czerwonej linii powoduje syndrom chorego budynku. Miejsce pracy nie stanie się niebezpieczne w chwili przekroczenia 600 JTK na szalce Petriego. Zagrożenia rosną w sposób liniowy, a granice są jedynie kwestią umowną.
Patrząc na metodologię, według której określamy mikrobiologiczne zanieczyszczenia powietrza, musimy sięgnąć do zestawu polskich norm wprowadzonych jeszcze w latach osiemdziesiątychXX w. Wyniki badań podawane są jako ogólna liczba bakterii i grzybów mikroskopowych w 1 m3 powietrza. Bakterie te w powietrzu podróżują jako bioaerozole i są przenoszone drogą powietrzno-pyłową lub powietrzno-kropelkową. Dzięki temu mogą wnikać poprzez błony śluzowe do organizmu człowieka stanowiąc zagrożenie dla jego zdrowia. Stopień zanieczyszczenia określa się tu w trzech wariantach: jako niezanieczyszczone, średnio zanieczyszczone oraz silnie zanieczyszczone. Normy, o których tu piszemy, zostały usunięte z zestawu norm w 2015 roku i w świetle obecnej wiedzy zastosowane wartości krytyczne dla takiej klasyfikacji nie wydają się właściwe. Normy te dopuszczają także stosowanie metody sedymentacyjnej, która często nie daje wiarygodnych i, co ważniejsze, powtarzalnych wyników. Większość osób pracujących z systemami wentylacji zapomina o potrzebie obniżania ilości bakterii i grzybów w przenoszonym powietrzu. Gwarantuje to regularna i uzależniona od stopnia zabrudzenia wymiana filtrów oraz prowadzona dezynfekcja elementów central wentylacyjnych, takich jak sekcje chłodnica-nagrzewnica, rekuperatory, nawilżacze czy inne elementy w świetle kanału wentylacyjnego narażone na osadzanie się drobin kurzu, które mogą być punktem dogodnym do rozwoju niepożądanych mikroorganizmów.
Warto zwrócić tu uwagę, że w Polsce choroby układu oddechowego są powodem 18% długoterminowych absencji w pracy. W pierwszym kwartale roku liczba zwolnień z powodu zakażenia dróg oddechowych potrafi sięgać prawie pół miliona (dane z 2014 roku). Oczywiście system wentylacji nie jest jedynym źródłem zakażeń, ale dbanie o prawidłowe parametry jest w stanie te wartości w istotny sposób obniżyć, a miejsce pracy uczynić bezpieczną enklawą. Często bardziej bezpieczną niż warunki, z jakimi mamy styczność we własnym domu.
Wymiana doświadczeń
Jordan Peterson, jeden z ważniejszych myślicieli naszych czasów, wskazał, że każde, nawet największe wyzwania, trzeba zacząć od rzeczy małych, jak posprzątanie własnego pokoju. Dopiero ułożenie rzeczy na swoim miejscu pozwala nam na skuteczne ich wykorzystanie. Gdy uświadomimy sobie bliskość branży obsługi technicznej oraz technologii utrzymania czystości, możemy otworzyć się w naszych usługach na całe morze możliwości, którego istnienia wcześniej nie dopuszczaliśmy do siebie. Trzeba jedynie sięgnąć do tego, co już wiemy, oraz pozwolić, by wiedza ta podróżowała między pracownikami, aktywizując ich oraz otwierając umysły na to, w czym przecież są specjalistami, aby zawsze pozostawali otwarci na nową wiedzę. Spojrzenie na procesy w sposób nowy, z innej perspektywy, to najlepszy sposób budowania zespołów oraz gwarantowany sukces przy obsłudze nawet najtrudniejszego klienta, do czego gorąco zachęcamy. Wszak cała nasza cywilizacja zbudowana została dzięki dzieleniu się wiedzą i wymianie doświadczeń.